Czytam sobie raport o rynku mieszkaniowym przygotowany przez firmę Emmerson Evaluation i generalnie ich spostrzeżenia pokrywają się z moimi. Ceny mieszkań w 2018 roku wzorsły, przy czym znacznie bardziej wzrosły one na rynku pierwotnym niż wtórnym. Cytując Emersona "W Warszawie po raz pierwszy w 6-letniej
historii raportów Evaluer Index mediana ceny m kw.
na rynku pierwotnym przekroczyła 9 tysięcy zł, w Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu i Gdańsku – 7 tysięcy zł.".
To jest zjawisko, które ja też obserwuję. nawet absurdalne lokalizacje, z kiepskim dojazdem na obrzeżach mają ceny za metr takie, że na rynku wtórnym w tej samej cenie można kupić coś znacznie lepszego. Wydaje mi się, że stoi za tym popyt inwestycyjny, który pozwala deweloperom windować ceny. Emerson zauważa, że oczywiście był wzrost kosztów wykonawstwa i robocizny, ale mieszkania deweloperzy sprzedawali już na etapie dziury w ziemi. Wzrost cen wykorzystywali zatem do zwiększania swojej marży.
Obserwuję w swojej okolicy, że od końca 2 kwartału 2018 roku uruchomiło się kilka znacznych inwestycji. także analitycy Emmersona zauważają wzrost aktywności deweloperów. Można się spodziewać, że to wysokie tempo sprzedaży trochę spowolni.
Wynika to też trochę z tego, że wzrost cen powoduje, że inwestycjyjnie przestaje się opłacać kupować mieszkanie na wynajem od dewelopera. Oczywiście nie mówię tu o rynkowych okazjach, ale ceny na rynku pierwotnym zabijają wszelkie kalkulacje rentowności najmu.
Analitycy Emmersona prognozują, że w 2019 dynamika wzrostu cen będzie stopniowo wyhamowywać. Dochodzą już bowiem do granicy wyznaczanej siłą nabywczą.