Kiedyś, dawno temu jak zaczynałem przygodę z blogowaniem - to było gdzieś po kryzysie 2008 roku - karierę zaczęło w blogosferze finansowej robić pojęcie "frugal"/"frugalizm". Dziś mi się przypomniało i zaczęło chodzić po głowie bo w pewnym momencie ono zniknęło z użycia. Kryzys "minął" i nagle wszyscy przestali chcieć być 'frugal'. zaczeli być inwestorami, zarabiać na tym i owym, pisać o stopach zwrotu. Pisanie o oszczędzaniu się wytarło. Znudziło. W pewnym momencie pisali o tym wszyscy, a teraz nagle już jakby mało kto. Tak jakby powtarzanie do znudzenia o życiu poniżej swoich możliwości finansowych, stało się "passe".
Co to znaczy frugal? To jest sposób życia powściągliwego, oszczędnego w rozsądnym tego słowa znaczeniu. Takiego, w którym kupowane są rzeczy warte swojej ceny i potrzebne, a rezygnuje się z rzeczy zbędnych, nadmiarowych. To jest sposób myślenia o sobie i własnych finansach, w którym rozróżniamy miedzy zachcianką a potrzebą, zastanawiamy się czy potrzeba jest rzeczywista i ile warto przeznaczyć na jej zaspokojenie. Czasem to jest odmawianie sobie pewnych elementów stylu życia, w rozsądny sposób, wynikający z kalkulacji. To sposób życia, w którym staramy się nie marnotrawić rzeczy, zużywać je w całości i nie wyrzucać jeśli mogą być jeszcze użyteczne.
Nie chodzi tu o sknerstwo, ale o uwzględnianie w decyzjach ekonomii a nie emocji po to aby swoje finanse prowadzić w sposób zapewniający oszczędności a nie długi. Okazuje się, że myślenie tego rodzaju jest zwykle też zbieżne z ekologią.
Takie jest moje rozumienie tego pojęcia. A jakie jest wasze?