Strony

czwartek, 23 czerwca 2016

Przetestowałem kartę walutową w Wielkiej Brytanii

Miałem okazję niedawno wyjechać za granicę do Wielkiej Brytanii. Problemem, z którym często zderzają się podróżujący tam turyści jest przypadek, kiedy przy płatności kartą bankową dokonywane jest przeliczenie kursu z funtów na złotówki. Rzecz w tym, że przeliczenie to odbywa się zazwyczaj dwuetapowo. Najpierw organizacja płatnicza przelicza kurs na euro a dopiero potem z euro na złotówki. 

Nietrudno się domyśleć, że taka operacja podwójnego przewalutowania skutkuje zazwyczaj zwiększeniem się ceny w złotówkach. Na każdym przewalutowaniu tracimy bowiem kilka procent. 

Jest na szczęście na to rada. Na naszym rynku są dostępne karty walutowe denominowane w funtach. Można je uzyskać kiedy założymy np. konto w kantorze internetowym, który takie karty wydaje. Także banki wydaję tego typu karty do rachunków oszczędnościowych w walucie. 

Kidy otrzymamy już taką kartę pozostaje jeszcze zakup walut w kantorze internetowym i zasilenie rachunku do którego podpięta jest karta. Ja skorzystałem z rozwiązania w kantorze internetowym Aliora, do którego można taką kartę otrzymać. Jest ona bezpłatna kiedy zostanie użyta w ciągu pół roku od wydania. Można nią także płacić w internecie co jest szczególnie istotne kiedy rezerwujemy np. bilety przez serwisy internetowe linii lotniczych czy atrakcji turystycznych.

Kartę sprawdziłem i przetestowałem i rzeczywiście obciążenia na takiej karcie wynoszą tyle ile na rachunku w walucie. Płaciłem kartą normalnie i zbliżeniowo a także internetowo i nie miałem najmniejszych problemów. Raz pewien śniady sprzedawca uznał ją za kartę kredytową i doliczył parę groszy na ewentualną prowizję, ale zwalam to na karb egzotycznego wyglądu samej karty i mnie kupującego jedynie sześciopak piwa. Dosyć regularnie za to terminale płatnicze uznawały kartę za wymagającą własnoręcznego podpisu zamiast PIN, ale nie stanowiło to poważniejszego problemu. 

Należy się też przygotować, że terminale np. w maszynach biletowych nie będą wymagały PIN w ogóle. Co kraj to obyczaj - trzeba się jednak w związku z tym przygotować,  że zgubienie takiej karty może być bolesne jeśli nie zastrzeżemy jej wystarczająco szybko.

Na koniec uwaga - nie dostaję za ten wpis, kasy, po prostu piszę o sprawdzonym produkcie, który działa i który mogę z czystym sumieniem polecić. Domyślam się, że inne karty wielowalutowe czy denominowane w GBP wydawane przez inne banki działają analogicznie. W poprzednie wakacje miałem okazję korzystać na podobnej zasadzie z karty podpiętej do rachunku w EUR a wydanej przez BGŻ. Działało to równie sprawnie w krajach "eurolandu".

1 komentarz:

  1. Właśnie wybieram się do Anglii.
    Przydatny artykuł, dziękuje ślicznie i pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze na blogu są moderowane. Próby spamowania linkami czy promocji stron internetowych będą blokowane. Blokowane będą też wulgaryzmy i niestosowne zachowania.